17.05.2013

Chavín de Huántar, na tropie starożytności

Do Huaraz, miasta leżącego pomiędzy Białą Kordylierą (Cordillera Blanca) i Czarną Kordylierą (Cordillera Negra), stolicy peruwiańskiej turystyki górskiej, docieram wczesnym rankiem. Niestety, jest połowa listopada i rozpoczyna się już pora deszczowa. Z góry siąpi deszcz, jest szaro i nieprzyjemnie. Naszym celem (jestem tu ze znajomą) nie jest dziś jednak chodzenie po górach. Jesteśmy na tropie jednej z najstarszych, najsłynniejszych i najważniejszych cywilizacji starożytnego Peru, kultury Chavín. Pytamy o autobusy do niewielkiej miejscowości w górach, Chavín de Huántar, która znajduje się 3 godziny drogi od Huaraz. Mieszkańcy wskazują nam agencje podróży. Rano wszystkie są oczywiście pozamykane i wycieczkę mogłybyśmy odbyć dopiero kolejnego dnia, a poza tym z agencjami wszystko zawsze wychodzi drożej. Nie ustajemy w pytaniach i poszukiwaniach i w końcu trafiamy na dworzec autobusowy. Kupujemy bilet do Chavín, w międzyczasie jemy jeszcze pożywne i ciepłe śniadanie na ulicznym straganie w Huaraz, a potem ruszamy w podróż krętą drogą przez góry, patrząc na krople deszczu rozmazujące się na szybie. Trzęsie i jest niewygodnie, ale nie przeszkadza mi to, lubię podróżować z lokalnymi ludźmi i obserwować ich codzienne życie. Jestem jednak trochę zmęczona, kiedy w końcu docieramy do Chavín, które jest małą, ale barwną miejscowością. Rozglądamy się, ale nie ma żadnych drogowskazów do ruin. Pytamy, czy trzeba dojechać, czy można tam dojść, ludzie nie bardzo wiedzą. Przechodzimy przez całą miejscowość i w końcu pytamy policjantów o transport do ruin Chavín de Huántar.
- Transport? – dziwią się – Ale to jest tuż za rogiem, możecie iść pieszo.
W końcu trafiamy do wejścia, ale w kasie biletowej nie ma nikogo. Rozglądam się zdezorientowana, czy to aby na pewno jest właściwe miejsce i słynne ruiny, których szukałyśmy. Wygląda na to, że tak. Może to wszystko przez to, że nie jesteśmy tu w sezonie? Po chwili pojawia się jakaś pani i sprzedaje nam bilety, ale na terenie ruin powtarza się ta sama sytuacja – nie ma nikogo, nie wiadomo, w którą stronę iść. Jestem przyzwyczajona, że w każdym miejscu w Peru od razu otacza człowieka chmara przewodników i różnych osób usiłujących coś zaoferować. Nie można się od nich opędzić. A teraz kiedy potrzebuję przewodnika – nic! W końcu pytamy ochroniarza, on woła kogoś i przewodnik przylatuje biegiem w naszą stronę. Na szczęście ma olbrzymią wiedzę i opowiada w fascynujący sposób, dzięki czemu Chavín zachwyca nas bardzo pomimo problemów z dotarciem tu i coraz mocniej padającego deszczu.

Kultura Chavín rozwijała się w epoce Wczesnego Horyzontu (1400-400 p.n.e.) i swoją hegemonię oparła na ważnym kulcie religijnym, rządzili tu kapłani, a ludy ze wszystkich okolicznych terenów były podporządkowane i pielgrzymowały do świątyni w Chavín. Położone pomiędzy górami, w dolinie Callejón de Huaylas na styku rzek Mosna y Huacheqsa, na pierwszy rzut oka nie wydaje się imponujące, ale swoje tajemnice skrywa głęboko – trzeba zejść w głąb kamiennych galerii, które ciągną się w nieskończoność, aby docenić ogrom budowli. Są też place, są rzeźby, stele przedstawiające bóstwa i słynne “cabezas clavas”, “głowy-pałki”, wystające z murów, których odnaleziono mnóstwo, ale na miejscu nie pozostało wiele, większość jest obecnie w muzeach. Znajdziemy tu replikę imponującej steli Raimondiego, która została tu znaleziona a teraz znajduje się w muzeum w Limie i przedstawia prekolumbijskie bóstwo. Jednak największy skarb znajduje się wewnątrz kamiennych korytarzy. Jest to osłonięty ochronnym szkłem, oświetlony na czerwono, imponujący monolit zwany “El Lanzón” (ponieważ ma kształt lancy). Przedstawia głowę bóstwa z kłami i włosami z węży, jest oryginalny i został odnaleziony dokładnie tu gdzie stoi, wewnątrz podziemnych korytarzy.

Chavín de Huántar, mimo brzydkiej pogody, zrobiło na nas duże wrażenie, gdyż jest miejscem ważnym, ciekawym i bardzo starym. Wiele późniejszych kultur i cywilizacji preinkaskich wzorowało się właśnie na Chavín. Wracamy w deszczu do Huaraz kamienistą drogą, zmęczone ale zadowolone. Przed nami dwa dni zwiedzania Parku Narodowego Huascarán, chroniącego Białą Kordylierę, jej pięcio- i sześciotysięczniki, lodowce, turkusowe jeziorka i endemiczne gatunki fauny i flory, nazwanego tak od najwyższego szczytu Peru, Huascarana. Na szczęście pogoda ulegnie poprawie.
Por la mañana llego a Huaraz, una ciudad entre la Cordillera Blanca y la Cordillera Negra, la capital del turismo de montañas peruano. Lamentablemente, ya estamos en la mitad de noviembre y empieza la época de lluvias. Llueve, el cielo está gris, desagradable. Nuestro destino (estoy con una amiga) hoy no es caminar por las montañas. Estamos siguiendo las huellas de una de las civilizaciones más antiguas, más famosas y más importantes del antiguo Perú, la cultura Chavín. Preguntamos por el transporte público a la localidad pequeña en las montañas, Chavín de Huántar, que está a 3 horas de viaje desde Huaraz. La gente nos indica las agencias de viajes. Por la mañana por supuesto todas están cerradas y podríamos hacer la excursión sólo al día siguiente, y además con agencias todo siempre sale más caro. Seguimos preguntando y buscando y finalmente llegamos a la estación de buses. Compramos pasajes a Chavín, luego tomamos un desayuno caliente de un puesto callejero de Huaraz y empezamos el viaje por el camino tortuoso entre las montañas, observando las gotas de lluvia en las ventanillas. Es poco cómodo el viaje pero a mí me gusta viajar con la gente local y observar su vida diaria. Sin embargo, estoy un poco cansada cuando finalmente llegamos a Chavín que es una localidad pequeña pero pintoresca. Buscamos pero no podemos ver ningunas indicaciones para llegar a las ruinas. Preguntamos si es necesario tomar un autobús o se puede caminar pero la gente no lo sabe. Cruzamos todo el pueblo y finalmente preguntamos a unos policías por el transporte a las ruinas de Chavín de Huántar.
- ¿El transporte?, se sorprenden. – Pero están detrás de la esquina, pueden ir caminando.
Finalmente llegamos a la entrada pero en la taquilla no hay nadie. Miro alrededor despistada si estamos en el lugar correcto y si éstas son las ruinas famosas que estamos buscando. Parece que sí. ¿Tal vez sea por el hecho de que no estemos aquí en la temporada alta? Aparece una señorita que nos vende los boletos pero en el territorio de las ruinas se repite la misma situación: no hay nadie, no sabemos por donde empezar. Me he acostumbrado que en todos los lugares del Perú uno está rodeado de guías, vendedores y otras personas que ofrecen algo. No es posible librarse de ellos. Y ahora cuando necesito un guía: ¡nadie! Finalmente preguntamos a un guarda, él llama a alguien y un guía viene corriendo hacia nosotras. Por suerte, sabe muchísimo y cuenta de un modo fascinante y gracias a él, Chavín nos encanta a pesar de los problemas con llegar y de la lluvia cada vez más fuerte.

La cultura Chavín se desarrolló durante la época llamada el Horizonte Temprano (1400 – 400 a.d.C.) y basó su hegemonía en el culto religioso. Reinaron allí los sacerdotes y muchos pueblos estaban sometidos y peregrinaban hacia el templo de Chavín. Situado entre las montañas, en el Callejón de Huaylas en el cruce de los ríos Mosna y Huacheqsa, a primera vista no parece gran cosa pero sus misterios están bien escondidos: hay que bajar a las galerías de piedra que no tienen fin para apreciar la grandeza de la construcción. Hay también plazas, esculturas, estelas que muestran las divinidades y las famosas “cabezas clavas” en las murallas de las que se ha encontrado un montón pero no se quedaron muchas, la mayoría está en los museos. Encontraremos aquí una réplica de la imponente estela Raimondi, que fue encontrada aquí y ahora se halla en un museo de Lima. Presenta a una divinidad precolombina. Pero el tesoro más grande está dentro de los pasillos de piedra. Escondido tras el vidrio, iluminado por luz roja, es un monolito imponente llamado “El Lanzón” (por su forma). Presenta la cabeza de un ídolo con colmillos y cabello de serpientes, es original y fue encontrado precisamente donde está ahora, dentro de las galerías de piedra.

Chavín de Huántar, a pesar de mal tiempo, nos impresionó mucho porque es un sitio importante, interesante y muy antiguo. Muchas de las culturas posteriores y civilizaciones preincaicas lo hicieron su modelo. Regresamos bajo la lluvia a Huaraz por un camino pedregoso, cansadas pero contentas. Delante de nosotras tenemos dos días de viaje por el Parque Nacional Huascarán que protege la Cordillera Blanca, sus montañas de más de 5 y 6 mil metros, glaciares, lagunas de color turquesa, especies de fauna y flora endémicas... El parque lleva el nombre de la montaña más alta del Perú, Huascarán. Por suerte, el tiempo va a mejorar.





1 komentarz:

  1. Hola
    Espero que esta vez si aparezca el comentario.
    Me alegra que el tiempo, aunque fuera a la vuelta cambiara a mejor
    Te agradezco mucho que te tomes tu tiempo para conocer la cultura del pais de acogida y hacérnoslo llegar a los demás y adema´s de una manera muy dinámica, simpática y entretenida.
    Me gusta tu redacción, tu forma de exponer, el que lo hagas en español y la documentación gráfica que la acompaña.
    Ha sido un verdadero regalo haberme encontrado con tu blog
    Suerta y muchas gracias

    pepe jaime

    OdpowiedzUsuń

O MNIE

Ola, studentka filologii hiszpańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pobyt w Peru to spełnienie moich marzeń. Serdecznie zapraszam do poznawania wraz ze mną tego fascynującego kraju! Kontakt

CHCESZ UCZYĆ SIĘ HISZPAŃSKIEGO? JEŚLI JESTEŚ Z KRAKOWA TO ZAPRASZAM NA LEKCJE DO MNIE! Kontakt powyżej :)

Zainteresowanych zapraszam również na mojego bloga poświęconego hiszpańskiemu Camino de Santiago.


SOBRE MÍ

Me llamo Ola, soy estudiante de Filología Hispánica en la Universidad Jaguelónica de Cracovia. La estancia en Perú es mi sueño cumplido.
Queridos amigos hispanohablantes, perdón por los errores, todavía me queda mucho que aprender.

Archiwum / Archivos